Wspomnienie o Pawle Adamowiczu (1965-2019)

Paweł Adamowicz

Trudno wspominać kogoś, kto odszedł tak nagle, niespodziewanie i w dramatyczny sposób, a kogo znało się od ponad 30 lat jako osobę niezwykle dynamiczną, energetyczną, aktywną... Wydaje mi się, że to ciągle tylko jakaś zła opowieść filmowa. Ale fakty są nieubłagane. A ich znaczenie i waga dopiero będzie do nas docierać - gdy minie pierwsze wzburzenie, żal, szok. Gdańsk nie będzie już taki sam. I nasze środowisko nie będzie takie samo.

Pawła poznałem w czasie studiów, szczególnie w gorącym maju 1988 r., kiedy odbywał się strajk na Uniwersytecie. Potem został najmłodszym w Polsce Prorektorem (ds. studenckich). Przełom lat 80. i 90. to również moment, w którym rodziły się samorządy. Niewiele osób wiedziało wówczas, czym tak naprawdę mają one być, jak mają działać, jaki ma być ich ustrój. Paweł już wtedy  był bardzo zaangażowany w sprawę reformy samorządowej, pisząc wiele artykułów na łamach "Pomeranii" na ten temat. Uczestniczył również w szkoleniach różnych kandydatów na nowych samorządowców. A w końcu sam został radnym.

Gdy był Przewodniczącym Rady Miasta współpracowaliśmy w ramach dyskusji nad planami regionalizacji kraju (pracowałem wówczas oprócz UG także w Urzędzie Wojewódzkim, gdzie się tym zajmowałem m.in. odpowiadając za organizację pracy Rady Regionalnej Pomorza Nadwiślańskiego). Był wówczas i takim pozostał do końca - samorządowcem i zarazem regionalistą. To taki mocny rys gdański!

Trudno przywoływać wszystkie wydarzenia, spotkania i pomysły z minionych lat. Ostatni czas to rzeczywiście intensywny okres kontaktów i współpracy. Dokładnie obserwowałem choćby proces Jego włączania się i zaangażowania w pracę nad modelem integracji imigrantek i imigrantów. Potem w przygotowanie modelu antydyskryminacyjnego. Angażował się, choć przecież wiedział, jakie to rodzi ryzyko polityczne. Ale uważał, że tak trzeba! Przyznawał przy tym, że jego postawa ewoluuje. Mówił, że się uczy i nabywa nowych doświadczeń, słucha, rozmawia, studiuje wyniki badań, przygląda się i na podstawie tego kształtuje swoje poglądy. Dotyczyło to wielu obszarów życia społecznego.

Rozmawialiśmy wielokrotnie o kwestiach tożsamości - Gdańska i regionu. To była dla niego sprawa bardzo ważna. Z tego się wziął pomysł na badania nad tożsamością Gdańszczan, czego owocem była wrześniowa konferencja. Brał udział w podsumowującej dyskusji - jak zawsze pełen pasji i nie unikający debaty także z tymi, którzy myślą inaczej. Dziś finiszujemy z przygotowaniem książki podsumowującej badania. Książki, na której Mu zależało i na którą czekał. Nie sądziłem, że będziemy ją pisali w takim kontekście...

Tych pomysłów na badania było więcej, bo to co wyróżniało Pawła to było stałe sięganie do efektów pracy akademików. Co więcej - stale prosił, oczekiwał i upominał się o publiczne zaangażowanie badaczy. Przy okazji sesji Rady Miasta z okazji 100-lecia Niepodległości rozmawialiśmy o kolejnych planach. Żartował: "będę takim lokalnym KBN bo wiesz, że mam słabość do badań". Rozmawialiśmy o tym, czego warto i czego należy się dowiedzieć o współczesnych Gdańszczanach.

Dla mojego środowiska było ważnym także silne poczucie związków z Kaszubami i Pomorzem. Żartował niekiedy, że jest "Kaszubą z wileńskimi korzeniami", co także charakterystyczne dla tego unikatowego środowiska, jakim jest Gdańsk. Korzystając z Jego wsparcia realizowaliśmy projekt "Cassubia Gedania" - o dawnej i współczesnej kaszubskości miasta. Czekał na nasze konferencje, publikacje...

I wreszcie - te ostanie choć publiczne, to bardzo osobiste spotkania - podczas wykładu heveliuszowskiego w Ratuszu Staromiejskim albo wcześniej w ECS, gdy poprosił mnie o zaprezentowanie Jego książki "Gdańsk jako wspólnota". W najczarniejszych snach nie przypuszczałem, że stanie się to prezentacją Jego politycznego testamentu.

W tych ostatnich tygodniach rozmawialiśmy zwłaszcza o nadchodzących obchodach 30-lecia odzyskania wolności, o uczczeniu przełomu roku 1989, ale też o konieczności podjęcia refleksji nad tym, co się nam przydarzyło, jaką drogę przeszliśmy jako kraj, Pomorze i Gdańsk. Cieszył się na te wydarzenia, mobilizował całe nasze środowisko, podkreślał jak jest to ważne - przede wszystkim z myślą o przyszłości. Niestety, nie dane mu będzie w tych wydarzeniach brać udziału. A po tym, co się wydarzyło, nam wszystkim będzie towarzyszyło pytanie: w jaką stronę zmierza nasz kraj?

Na zakończenie mojego wystąpienia podczas wspomnianej sesji Rady Miasta przytoczyłem maksymę, która widnieje na Bramie Złotej. Każdy, kto z Gdańska wyjeżdżał mógł ją przeczytać, a dawni Gdańszczanie umieścili ją tu nie bez powodu:

 

Concordia res publicae parvae crescunt
Discordia  magnae concidunt

Zgoda małe państwa buduje
Niezgoda wielkie rujnuje

 

Dziś te słowa nabierają szczególnego znaczenia.

Podczas spotkania w ECS, prezentując jego ostatnią książkę, zacytowałem słowa:

Jestem prezydentem Gdańska, miasta wolności i solidarności. A historia, dokonania naszego miasta, jego ideowa misja stawia przed każdym prezydentem – nie zawaham się użyć tego określenia – imperatyw moralny twardej obrony tych podstawowych wartości, ilekroć są zagrożone.

Taki był Paweł - gdy trzeba było nie wahał się stawać w obronie wartości, które były Jemu - Nam bliskie.

 

Zapamiętam Go jako otwartego, życzliwego i pogodnego Przyjaciela.

RiP

 

Cezary Obracht-Prondzyński

Pokaż rejestr zmian

Data publikacji: środa, 16. Styczeń 2019 - 09:42; osoba wprowadzająca: Karolina Żuk-Wieczorkiewicz Ostatnia zmiana: środa, 16. Styczeń 2019 - 09:56; osoba wprowadzająca: Karolina Żuk-Wieczorkiewicz